wtorek, 14 września 2010

Z krainy gdzie sushi kosztuje 5 baksów i ani centa więcej...

Dzięki Ci Stalowy Niemiecki Kondorze za to, że dowiozłeś nas bezpiecznie w kanadyjską dzicz. Szkoda, że zapłatą za to były nasze plecaki... Zeżarłeś je bez jednego nawet mlaśnięcia, a my teraz zarastamy powoli brudem i smrodem. Jest szósta rano, mieszkamy w American Backpackers - najbardziej obskórnym a zarazem najbardziej odjechanym hostelu, w jakim kiedykolwiek byłem, i czekamy aż wyjdzie słońce... Właśnie zerkam przez okno i widzę, że po mału nastaje nowy dzień (ten wczorajszy goniliśmy dzielnie przez 16 godzin podróży), więc ruszamy dalej poznawać tę zupełnie nieznaną rzeczywistość. Cele na dziś: wyrwać plecaki z czeluści Kondora i rozejrzeć się za jakąś fuchą - koniec obijania się, trzeba GET IT DONE!

2 komentarze: