środa, 3 listopada 2010

Amazonki znad Fraser River

Stajnia to zupelnie wyjatkowe miejsce. Przede wszystkim dlatego, ze w tym rzadzacym sie swoimi prawami mikroswiecie prym wioda kobiety - kobiety jezdza, kobiety opiekuja sie konmi, karmia je i czesto nie widza swiata ponad klebami swoich czterokopytnych pupili. Stajnia to tez miejsce, w ktorym te same kobiety przechodza dziwna transformacje, a mianowicie male, rozwydrzone dziewczynki zamieniaja sie tu w odpowiedzialne mlode damy, a czterdziesto- i piecdziesieciolatki wrecz przeciwnie, zachowuja sie jakby cofnely sie w rozwoju o przynajmniej o kilka dekad. Podczas gdy corki czesto po raz pierwszy spotykaja sie tu z poczuciem obowiazku i odpowiedzialnosci za druga zywa istote, czyszcza i dogladaja swoich pony-horse'ow, ich matki licytuja sie miedzy soba, ktora kupila lepszy czaprak, ktora wlasnie zaplacila wiecej za fryzjera (usluga: uplecenie ogona w warkocz i podciecie grzywy na irokeza), albo tez ktorej kon ma wieksze...kopyta. Ostatnio bylem swiadkiem, jak dwie babki w srednim wieku zaczely od klotni, bo jedna upierala sie, ze jej ogier nosi 6-calowe podkowy, a druga szydzila, ze obok takich to on nawet nie stal, a skonczyly na tym, ze ta od ogiera nastepnego dnia wyniosla sie razem ze swoim rumakiem i wszystkimi swoimi konskimi zabawkami do klubu jezdzieckiego po drugiej stronie ulicy...
Tak, nie wiedziec czemu, jazda konna to sport (styl zycia?) zdominowany przez plec piekna (i zlosliwa jak cholera!). Doszlo do tego, ze od kiedy w Southlands, dzielnicy w ktorej mieszkam, i w ktorej na 100 domow przypada 400 koni, wyladowalem ja a nastepnie pewien meksykanin imieniem Raul, kobiety zaczely zartowac, ze lokalna meska populacja zanotowala dwustuprocentowy wzrost. Kiedys zapytalem pewna znajoma, dlaczego tak jest, odpowiedziala, ze faceci koni sie po prostu boja, po czym dziarsko odjechala na swoim ogromnym - przynajmniej poltonowym - karym stalionie kontrolujac kazdy jego ruch. Jesli swojego meza trzyma za morde tak krotko jak to biedne konisko, to wspolczuje biedakowi...
A jesli by tak bylo i rumak bylby lustrzanym odbiciem meza swojej wlascicielki, jak myslicie, kim bylby wybranek tej pani? Ja obstawiam niskiego tluscioszka w szelkach, marzacego o dalekiej podrozy ;-)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz